Archiwum kategorii: Z historii

I CRACOVIA MARATON – 11.05.2002 r

Start pierwszego maratonu wytyczono na ul. Grodzkiej, metę na Rynku Głównym. Biurem był niewielki pokój w jednym z budynków na ul. Brackiej – dzisiaj nie do pomyślenia. Na przebiegnięcie dwóch pętli maratończycy mieli 5 godzin i 30 minut. Sklasyfikowano 718 zawodników. Zwycięzca zgarnął samochód Citroen C3 i 2 tys. euro na paliwo. Jeden z organizatorów głosił przed startem, że w planach jest osiągnięcie  frekwencji na poziome 2 tysięcy. Wtedy wydawało się to mrzonką, wielkie zainteresowanie bieganiem było dopiero przed nami. Pułap ten osiągnięto w 2010 roku, a od kilku lat w Krakowie regularnie startuje ponad 5 tys. biegaczy.

Jak  zazwyczaj w pierwszych edycjach imprez nie uniknięto niedociągnięć organizacyjnych. Np. depozyt – obraz nędzy i rozpaczy. Góra worków rzucona w okolicach pomnika Adasia bez ładu i składu, każdy szukał swojego. Jedna wyznaczona  osoba nie była w stanie tego ogarnąć.  Pewna Włoszka patrzyła na to zamieszanie i nie wiedziała, co począć. Jednak dusza gentlemana w narodzie ciągle jest i każdy, prócz swoich, szukał również jej rzeczy. W końcu jakiś szczęśliwiec znalazł i podał Włoszce ale nie wiem, czy później coś z tego było.

Do momentu organizacji tego biegu błąkaliśmy się po Polsce a czasem po Europie biorąc udział w różnych maratonach. W końcu pojawił się taki niemal na miejscu, nie mogło w nim zabraknąć naszej drużyny. Nietypowe to były czasy. Norbert Jachymczyk biegał jeszcze powyżej 4 godzin, Tomek Brajer był jedynym, który dbał o tężyznę fizyczną również od pasa w górę a Mariusz Sobota ścigał się z Kenijczykami. Mariusz wykorzystał moment dublowania przez Kenijczyków i zabrał się z nimi. Jak później wspominał: „Wszyscy krzyczeli: Polska! Polska! Dawaj! Brawo Jaworzno!”. Rozgrzał kibiców i dał im nadzieję, że …. Tutaj kropka, bo mogę być posądzony o rasizm. Trochę go to kosztowało, ledwie zmieścił się w limicie. Ale miał swoje 5 minut, a właściwie 500 metrów.

Robert Chmielewski

Wyniki:

  1. Robert Ciupek          3:43:53
  2. Tomasz Brajer          3:47:58
  3. Grzegorz Gębski       3:48:06
  4. Robert Chmielewski  3:48:53
  5. Norbert Jachymczyk  4:06:46
  6. Mariusz Sobota         5:18;49

Włodzimierz Zastawnik nie ukończył

6 Bieg Fiata 10 km  7.06.1998 r.

Bieg Fiata w Bielsku-Białej znajduje szczególne miejsce w historii naszego klubu. 20 lat temu, 7.06.1998 r. wyjazd na ten bieg był naszym pierwszym zorganizowanym, wtedy jeszcze jako KB MOSiR Jaworzno. Udaliśmy się tam busem w sile 6 zawodników plus kilka osób z zewnątrz. Sam klub powstał  w tym samym roku kilka tygodni wcześniej. Na Bieg Fiata jeździliśmy nieprzerwanie do 2008 r. i później jeszcze kilkukrotnie. W 2005 r. bardziej nawiedzeni startowali tam nazajutrz po popołudniowym półmaratonie w Bukowej.

Wyniki zazwyczaj nie były rewelacyjne ze względu na prawie zawsze upalną temperaturę. Podczas jednego z biegów było ponad 40 stopni. Radio w busie zalecało, żeby tego dnia nie wychodzić z domu…

6 Bieg Fiata 10 km  7.06.1998 r.

92.   Chmielewski Robert      42:03

163. Gębski Grzegorz           45:46

170. Brajer Tomasz               46:10

174. Zastawnik Włodzimierz  46:20

274. Jachymczyk Norbert      52:49

314. Sączawa Paweł             56:12

Życie po setce … maratonów.

Do podzielenia się poniższymi wspomnieniami, jako że jestem najstarszy (stażem) namówił mnie Bartek Gliniecki licząc też na to, że mogą one być inspiracją dla innych. Nie wiem, czy tak się stanie ale mam nadzieję, że chociaż będzie się dobrze czytało.

Szukając atrybutów do tego tekstu  znalazłem archiwalne przedmioty z minionej epoki, np. naszywki z biegów o Grand Prix Jaworzna z 1985 i 1987 r a nawet mapkę z biegu na orientację z 1983, do którego zgłosiłem się jako uczniak podstawówki. Prehistoria. Biegałem jednak głównie za piłką po różnych łąkach i klepiskach. Później kumple zamienili trampki na lakierki, ja zostałem w trampkach i coś trzeba było robić. Zacząłem biegać.

Czytaj dalej Życie po setce … maratonów.